KINDER Joy of moving Minisiatkówka

Monika Pyrek: sport niesie cudowną radość!

 – Poczułam takie emocje, jakbym była na mistrzostwach świata. To wszystko wyglądało przepięknie. Bardzo się cieszę, że dzieciaki mogą wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Jeszcze bawią się tym sportem, ale jednocześnie czują, że biorą udział w czymś tak wielkim. Sądzę, że tysiące marzą, o tym aby dostać się do Wielkiego Finału. To potem przeradza się w większe marzenia, aby sięgać po wyższe laury. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy organizatorów tych rozgrywek. Wszystko było świetnie skoordynowane i zorganizowane. Miałam okazję oglądać cudowny obrazek z aktywną sportowo młodzieżą. Uważam, że sport tak właśnie powinien być prezentowany – powiedziała Monika Pyrek, olimpijka i wielokrotna medalistka mistrzostw świata oraz Europy, specjalizująca się w skoku o tyczce, która obserwowała zmagania finalistów podczas 28. Wielkiego Finału KINDER Joy of moving w Arenie Gliwice.

MINISIATKÓWKA.PL: Miała pani możliwość obserwować zmagania młodych adeptów siatkówki podczas 28. Wielkiego Finału KINDER Joy of moving w Arenie Gliwice. Kilka lat temu podziwiała pani rywalizację w Zabrzu. Co pani pomyślała, kiedy weszła do tego obiektu i zobaczyła tak dużą ilość boisk i grającej w siatkówkę młodzieży? Towarzyszyły pani takie same emocje?
MONIKA PYREK: Muszę przyznać, że to było coś niesamowitego. Poczułam takie emocje, jakbym była na mistrzostwach świata. To wszystko wyglądało przepięknie. Bardzo się cieszę, że dzieciaki mogą wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Jeszcze bawią się tym sportem, ale jednocześnie czują, że biorą udział w czymś tak wielkim. Sądzę, że tysiące marzą, o tym aby dostać się do Wielkiego Finału. To potem przeradza się w większe marzenia, aby sięgać po wyższe laury. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy organizatorów tych rozgrywek. Wszystko było świetnie skoordynowane i zorganizowane. Miałam okazję oglądać cudowny obrazek z aktywną sportowo młodzieżą. Uważam, że sport tak właśnie powinien być prezentowany. Dało się zauważyć piękne emocje, fajną rywalizację w duchu fair play. Mimo, że każdy walczył przeciwko sobie to widać było, że zawodniczki i zawodnicy wszystkich zespołów przyjechali do Gliwic, aby być częścią jednej drużyny. To wszystko zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Dla mnie za każdym razem dużym zaskoczeniem jest to, że na turnieju są zorganizowane przez rodziców kluby kibica. Przyjeżdżają na zawody swoich pociech, wspierają ich. To jest niesamowite. Co ważne, nie ma oszalałych rodziców tylko są ci wspierający. Na tym etapie, kiedy dzieci rozpoczynają przygodę ze sportem, wsparcie rodzica jest bardzo ważne. Chcę to podkreślić, ono musi być wspierające, a nie wywierające presje na dziecku. Trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że i tak towarzyszy im dużo stresu, w związku z samym udziałem w finale. A przecież do tego dochodzi chęć spełnienia swoich marzeń i osiągnięcia dobrego wyniku. Ten obrazek, który zobaczyłam w Arenie Gliwice był przecudowny i widać było wiele radości. Zawsze podkreślam, że jeśli ktoś ma smutki w swoim życiu, to powinien przyjechać na tego typu turniej i zobaczyć naturalną radość dziecka. Niestety my dorośli o tej radości często zapominamy. A przecież wiele mówi się o tym, żeby jak najdłużej pielęgnować w sobie dziecko. Ten sport pokazuje, jak to można zrobić. Jeśli ktoś próbuje sportu w wieku dorosłym, to myślę, że towarzyszą mu takie same emocje. Niezależnie od tego, czy przebiegnie dziesięciokilometrowy maraton, czy po prostu weźmie udział w jakimkolwiek wydarzeniu sportowym. Sport niesie cudowną radość!

Jak pani wspomina swoje początki ze sportem? Jakie dostrzega pani różnice, kiedy zaczynała swoją przygodę z lekkoatletyką?
MONIKA PYREK: Myślę, że przede wszystkim nie było takiej otoczki, atmosfery, nie było rodziców. Do tego przede wszystkim, nie było takiej kultury kibicowania. Nasi rodzice zajmowali się raczej pracą, a dzieci były w tym same. Z jednej strony to było super, bo to uczyło nas samodzielności. Człowiek czuł się naprawdę dobrze zorganizowany. Wiedzieliśmy, że sobie poradzimy w każdym momencie swojego życia. Dzisiaj wiem, że jednak fajne byłoby mieć koło siebie rodziców. Tak naprawdę to właśnie oni są najwierniejszymi kibice, którzy zawsze bez względu na wszystko, będą za tobą i będą za ciebie trzymać kciuki. Muszę przyznać, że ze swojej perspektywy trochę zazdroszczę, tym młodym zawodniczkom i zawodnikom, że rodzice są z nimi i tworzą cudowną atmosferę. Chcę też podkreślić, że na naszych turniejach również była świetna atmosfera, ale zawody nie były organizowane na taką skalę. Do tego nie było też takich centralnych zawodów, jedynie regionalne. I indywidualnie szło się do góry, nawet jak byłeś częścią klubu. Do tego są różne konkurencje w obrębie danego klubu – rzuty, skoki albo biegi. Zawsze trzymamy się razem, ale nigdy nie było takiego momentu, żebyśmy się mocno zjednoczyli i wszyscy kwalifikowali się do mistrzostw. To jest ta różnica pomiędzy sportem indywidualnym, a drużynowym. 

Chyba jednym z takich wydarzeń sportowych, które najbardziej jednoczy wszystkich sportowców są Igrzyska Olimpijskie?
MONIKA PYREK: To prawda, Igrzyska Olimpijskie jednoczą wszystkich jako reprezentantów danego kraju. Jesteśmy jedną drużyną. To jest wyjątkowy czas. Wszyscy spotykamy się w jednym miejscu, mam na myśli wszystkie dyscypliny sportowe. Tak naprawdę sportowcy rywalizują przez cały rok, ale w różnych miesiącach. Dla przykładu turnieje finałowe piłkarzy ręcznych są w okresie zimy, siatkarzy przełomem lata i jesieni, a pływacy mają sporo startów w okolicach grudnia. Poza tym, startuje się w różnych miejscach. W związku z tym, igrzyska są jedynym sportowym wydarzeniem, kiedy wszyscy rywalizujemy w tym samym czasie. To cudowne przeżycie i życzę dzieciom biorącym udział w rozgrywkach KINDER Joy of moving, aby kiedyś miały możliwość zrealizować swoje olimpijskie marzenia. 

W czasie otwarcia 28. wielkiego Finału KINDER Joy of moving Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej skierował do wszystkich uczestników piękne słowa – „Teraz wszyscy bierzecie udział w swoich mistrzostwach, ale za kilka tygodni przyjadą do tego obiektu grać najlepsi zawodnicy, zawodniczki Europy i świata. Wy być może będzie oglądać ich zmagania z trybun albo przed telewizorem. Wtedy będziecie mogli powiedzieć, że też tam graliście i staliście na podium”. Dla tak młodych osób to chyba niesamowite uczucie?
MONIKA PYREK: Na pewno! Sama organizując swoje fundacyjne eventy i dla mnie też jest bardzo istotne, żeby tworzyć kulturę kibicowania. Nawet jeżeli dziecko zaczyna swoją przygodę ze sportem i skończy ją na jakimś poziomie, bo stwierdzi, że chce spróbować czegoś innego, to i tak będzie przesiąknięte tymi dobrymi pozytywnymi cechami sportowymi. Jestem pewna, że poradzi sobie w każdej dziedzinie życia. To, na co zwrócił uwagę prezes Sebastian Świderski jest piękne, bo te dzieci rzeczywiście były na parkiecie głównym, gdzie toczyła się rywalizacja o tytuł mistrza świata. Mogli sami zobaczyć główny parkiet, a nawet na nim grać. Do tego zobaczyć jak wygląda to wszystko dookoła i poczuć to, co czują dorośli sportowcy podczas startu w danej konkurencji sportowej. Proszę mi uwierzyć, że przy pełnej hali kibiców nogi potrafią się ugiąć i sportowiec podczas dopingu fanów może poczuć swego rodzaju paraliż. Osobiście uważam, że młode osoby powinny zwiedzać tego typu obiekty, aby się z nimi oswoić. To niesie za sobą walor edukacyjny. Obiekty sportowe powinny być otwarte na młodzież. Na Śląsku można skorzystać między innymi z opcji zwiedzania Stadionu Śląskiego.  Osobiście nigdy nie startowałam na Stadionie Śląskim, ponieważ nie był on jeszcze dostosowany do zmagań lekkoatletycznych za moich czasów. Znałam go tylko z przekazów telewizyjnych. Odwiedziłam go niedawno, weszłam na płytę główną i choć nie trenuje już od kilku lat, to wszystkie emocje do mnie wróciły. Przypomniałam sobie jak to jest startować na takim wielkim stadionie. 

Miała pani już okazję być po raz kolejny w Arenie Gliwice. Zanim odwiedziła pani młode siatkarki i siatkarzy organizowała pani swoje zajęcia z zakresu Alternatywne lekcje WF. Dzieci oczywiście nie zawiodły i licznie zgromadziły się nam tych zajęciach. Co więcej, w czasie trwania Wielkiego Finału przed obiektem rozstawiona była cała strefa, z której mogły korzystać dzieci, a także mieszkańcy Gliwic.
MONIKA PYREK: Było cudowanie! Strefa pękała w szwach. Ostatniego dnia musieliśmy wcześniej ją otworzyć, bo zainteresowane osoby już na nas czekały. Chciały już skorzystać z naszych urządzeń. W naszej strefie skorzystało z nich prawie tysiąc dzieci dziennie. Zależało nam na tym, aby wszyscy mieli równe szanse, aby skorzystać z poszczególnych urządzeń. Nie ukrywamy, że to było trudne zadanie. Niemniej, to cudowne, że to wszystko odbywa się w tak cudownej atmosferze. Cieszę się, że udało się nam zaprezentować naszą strefę podczas tego przecudownie zorganizowanego turnieju finałowego KINDER Joy of moving. Jeszcze raz wielkie gratulacje dla organizatorów za tak sprawne przeprowadzenie zawodów, przestrzeganie zasad fair play. Wszyscy niezależnie od wyniku końcowego są zwycięzcami.

Pozwolę sobie jeszcze wrócić do projektu pani fundacji – Alternatywne lekcje WF. Pandemia koronawirusa dobitnie pokazała, co może się dziać, kiedy dzieci zostaną pozbawione możliwości aktywnego spędzania czasu wolnego. Może pani przybliżyć, czemu ma służyć pani projekt?
MONIKA PYREK: Zamysł jest taki, żeby wykorzystać to, co teraz bardzo interesuje młodzież, czyli tę całą technologię i nowinki technologiczne. Zależy nam na tym, aby przykuć ich zainteresowanie i pokazać im, że robiąc jedno i drugie, można być dalej aktywnym dzieciakiem i robić przede wszystkim coś pozytywnego dla siebie. Sport to zabawa, a wiadomo, że niestety pandemia udowodniła nam, że brak tego sportu wpływa na nasze zdrowie psychiczne, a co dopiero naszych dzieci. To fajne, że możemy łączyć te dwa światy, które teoretycznie nie powinny się łączyć, ale jednak, dzięki symulatorom sportowym i różnym urządzeniom interaktywnym, można zmęczyć się pod względem fizycznym i poprawić sobie nastrój pod względem psychicznym. Natomiast pod względem fizycznym popracować nad kondycją. To wspaniałe, że bawiąc się można sprawić sobie wiele przyjemności. 

Drugą odnogą tego projektu jest platforma, gdzie zamieszczamy różne video, instruktarze, bo też chcemy pokazać, że tak naprawdę trzeba próbować różnych rzeczy w życiu. Nie ma czegoś takiego, że sport mi mi się nie podoba. Zawsze w takich sytuacjach powtarzam, że najwyraźniej jeszcze nie znalazłeś tego właściwego sportu. To nie chodzi o to, że każdy ma kopać w piłkę, grać w siatkówkę czy ma biegać. Chodzi o to, żeby sport sprawiał nam przyjemność, posłużył nam w czasie, kiedy odczuwamy nudę albo pozwoli nam rozładować emocje. My dorośli wiemy, że jak zaczniemy coś ćwiczyć to się zmęczymy. Natomiast dzieciaki robią to bardzo naturalnie, dlaczego na przerwach jest tak głośno na korytarzach. W szkole podczas zajęć przez 45 minut muszą być skoncentrowane, co jest dla nich trudnym zadaniem. Dzięki sportowi mogą dać upust swoim emocjom. Sport jest idealnym rozwiązaniem, żeby rzucić te wszystkie nagromadzone emocje, ale trzeba znaleźć swój sport i fajnych nauczycieli, którzy doceniają starania. Pamiętajmy, że nie każdy musi być dobrym ze wszystkiego. Często mówię, że ja nie byłam dobra z plastyki i na pewno nie zostałabym drugim Picasso, ale to nie oznacza, że trzeba mnie dyskwalifikować. Każdy ma swój talent. Jeśli ktoś chce i wykazuje zainteresowanie oraz zaangażowanie daną dziedziną, trzeba go właśnie za to docenić. 

Platforma, którą państwo stworzyli to przede wszystkim miejsce inspiracji, w jaki sposób można pracować z dziećmi i młodzieżą wykorzystując do tego bardzo proste przyrządy i przedmioty.
MONIKA PYREK: Dokładnie tak! Wychodzimy z założenia, iż czasem są sytuacje, że nauczyciele pracujący z dziećmi od kilku lat zaczynają wpadać w rutynę.  Z drugiej strony dzieci też czasami trudno czymś zainteresować. Dlatego przygotowujemy różne filmiki, aby inni mogli z nich korzystać. Staramy się pokazywać, że można łączyć różne dyscypliny. Oprócz mnie na filmach występuje jeszcze specjalista z danej dyscypliny sportu. To wszystko może być bardzo motywujące dla dzieci. Poza tym, opracowujemy te materiały w taki sposób, aby rodzic mógł również z nich korzystać ze swoim dzieckiem, nawet w zaciszu własnego domu. Dzięki temu można spróbować każdego sportu bez wykorzystania skomplikowanych i kosztownych sprzętów. Pokazujemy, jak można zrobić coś krok po kroku. Mamy świadomość, że rodzice też są zabiegani. Nasza platforma może im posłużyć jako ściąga, w jakie gry i zabawy można bawić się ze swoimi pociechami. 

Jesienią ruszyła kolejna edycja Alternatywnych lekcji W-F. Przyjeżdżacie w różne miejsca w Polsce i spotykacie ze spragnioną aktywności sportowej młodzieżą. Może pani przybliżyć procedurę zgłoszenia się do tego projektu?
MONIKA PYREK: Tak, ruszyliśmy w październiku z kolejną naszą edycją Alternatywnych lekcji WF. Chcę tylko przypomnieć, że każdy może się zgłosić. Wystarczy na naszej stronie wypełnić formularz zgłoszeniowy – to może być nauczyciel, szkoła, samorząd, klub, a nawet rodzic. Zgłoszeń jest bardzo dużo. Niestety nie możemy być wszędzie, ale poprzez samorządy organizujemy nasze zajęcia w danym miejscu. Czasami jest to duży obiekt, jak Arena Gliwice, a innym razem sala gimnastyczna przy szkole. Ważne, że dzieci mogą przyjść i zobaczyć, jak to jest być tam w środku. To zawsze są trudne decyzje, kogo mamy wybrać. Staramy się tak wybierać, żeby być w każdej części Polski. W związku z tym, tej jesieni podjęliśmy decyzję, że więcej lokalizacji będzie z wschodniej części kraju. Do tego będziemy też standardowo na północy, zwłaszcza na Pomorzu Zachodnim, bo tam też jest najwięcej zgłoszeń. Zapewniam, że staramy się sprawiedliwie wybierać te miejscowości. Jeśli ktoś nie zostanie zaproszony jesienią, to jest szansa na wiosnę lub kolejną jesień. Naprawdę lubimy przyjeżdżać do dzieci. Uwielbiamy obserwować, jaką ogromną radość dzieciom dają ćwiczenia na naszych urządzeniach. Widzimy jak, dzięki ćwiczeniom dzieci stają się ożywione i odkrywają swój talent. A jeszcze piękniejsze jest, kiedy dziecko wśród rówieśników jest uważane za niesportowe, wycofane, a w czasie naszych zajęć nagle rośnie w oczach rówieśników. Okazuje się, że jest nagle najlepsze w tych ćwiczeniach. To właśnie najlepszy dowód, że każdy ma jakiś talent, tylko trzeba go znaleźć. 

Autor: Katarzyna Porębska, fot. Dariusz Lewandowski