KINDER Joy of moving Minisiatkówka

Rafał Szymura: cieszę się, że młodzież tak chętnie gra w siatkówkę

– Cieszę się, że młodzież tak chętnie chce grać w siatkówkę. Miałem chwilę, żeby poobserwować grę drużyn w arenie głównej i na tej drugiej małej hali. Organizacja tego turnieju stała na wysokim poziomie. Trudno mi sobie wyobrazić, ile pracy włożono w to, żeby tak wspaniale przygotować obiekt do gry w turnieju KINDER Joy of moving. Podziwianie tak dużej liczby młodych zawodniczek i zawodników było czymś wspaniałym. Ten turniej to dowód, że siatkówka w naszym kraju naprawdę jest jedną najpopularniejszych dyscyplin sportowych – powiedział Rafał Szymura, przyjmujący reprezentacji Polski i Jastrzębskiego Węgla, który na początku lipca miał okazję obserwować zmagania najlepszych zawodniczek i zawodników podczas 28. Wielkiego Finału Ogólnopolskich Mistrzostw w Minisiatkówce im. Marka Kisiela o Puchar KINDER Joy of moving

MINISIATKÓWKA.PL: Miał pan okazję oglądać zmagania 192 najlepszych drużyn podczas 28. Wielkiego Finału KINDER Joy of moving w Arenie Gliwice. W swojej sportowej karierze występował pan w tym obiekcie, który przeobraził się w arenę zmagań młodych adeptów siatkówki. Jak wrażenia, kiedy wszedł pan na płytę główną?
RAFAŁ SZYMURA: Znam ten obiekt bardzo dobrze, bo grałem tutaj z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle mecze Ligi Mistrzów. Muszę przyznać, że przez moment nie poznałem tej hali. Cieszę się, że młodzież tak chętnie chce grać w siatkówkę. Miałem chwilę, żeby poobserwować grę drużyn w arenie głównej i na tej drugiej małej hali. Organizacja tego turnieju stała na wysokim poziomie. Trudno mi sobie wyobrazić, ile pracy włożono w to, żeby tak wspaniale przygotować obiekt do gry w turnieju KINDER Joy of moving. Podziwianie tak dużej liczby młodych zawodniczek i zawodników było czymś wspaniałym. Ten turniej to dowód, że siatkówka w naszym kraju naprawdę jest jedną najpopularniejszych dyscyplin sportowych.

Poczuł pan oddech na plecach widząc tak wielu utalentowanych zawodników?
RAFAŁ SZYMURA: Jak oni dojdą już do tego poziomu seniora, to ja na szczęście będę już na sportowej emeryturze (śmiech). A mówiąc poważnie, fajnie że trenują, rozwijają się i ponoszą swoje umiejętności sportowe. Wielkie gratulacje również dla organizatorów, ponieważ organizacja takich zawodów wiąże się z dużymi nakładami finansowymi. To ważne, że już na poziomie minisiatkówki miłośnicy siatkówki otrzymują wsparcie i mogą poczuć się jak prawdziwi sportowcy. 

Tegoroczny Wielki Finał po raz 24 zagościł na Śląsku. Krótko mówiąc – Śląsk kocha siatkówkę. Pan sam z resztą pochodzi z tego regionu, a dokładnie z Rybnika.
RAFAŁ SZYMURA: To prawda. Do Gliwic jechałem autostradą około trzydziestu minut. Oby powstawało jak najwięcej tak wielofunkcyjnych obiektów. Śląsk to fajna lokalizacja, ponieważ wszystkie miasta są blisko siebie. Nawet jak trzeba było zagrać jakiś sparing, czy turnieje dość szybko można było coś zorganizować. Cieszę się, że w tym regionie tak dużo się dzieje. 

Od czasu, kiedy pan zaczynał swoją przygodę z siatkówką wiele się zmieniło – obiekty sportowe, sposób trenowania, przygotowania. Zazdrości pan trochę tym młodym zawodniczkom i zawodnikom, że mają możliwość brać udział w taki dużym turnieju KINDER Joy of moving?
RAFAŁ SZYMURA: Trudno powiedzieć, czy zazdroszczę. Osobiście swoje początki wspominam naprawdę dobrze. Naprawdę świetnie grało z taką myślą o zawodowstwie. Bardzo dużo pomagali nam rodzice, którzy dopingowali nas, żebyśmy związali swoją przyszłość z tym konkretnym sportem. Przed siatkówką próbowałem swoich sił w judo, baseballu, koszykówce – tak naprawdę próbowaliśmy z bratem wszystkiego po trochu. W naszej rodzinie sport był obecny zawsze. Od początku wiedzieliśmy z czym to się je. W ostatnim czasie obserwujemy ogromny boom na siatkówkę. Zdobywane medale przez reprezentację Polski oczywiście mają w tym swoją zasługę. Napędzają tę machinę sponsoringu, marketingu i dzieci chcą w to iść. To bardzo cieszy, bo naprawdę współcześnie młodzież ma duży wybór jeśli mowa o uprawianiu sportu.

Otrzymał pan powołanie do kadry narodowej, w której znalazł się również pana brat. Doczekaliśmy się momentu, kiedy w biało-czerwonych barwach pojawili się bracia Szymura. Wierzył pan, że doczeka się takiej chwili?
RAFAŁ SZYMURA: Spodziewałem się, tego chciałem. Mieliśmy okazję już wcześniej grać w jednej drużynie za czasów AZS Częstochowa. Ja zaczynałem przygodę z seniorską siatkówką, a Kamil miał wtedy 16 lat. Jeśli dobrze pamiętam, to rozegraliśmy wspólnie jedno albo dwa spotkania. Muszę przyznać, że to fajne uczucie, że młody dostał szanse i go zauważono. Myślę, że wykorzystał ją w stu procentach, bo zagrał fajny mecz w tej Kanadzie. Jakby na to nie patrzeć znalazł się gronie trzech najlepszych libero w Polsce. Oczywiście potrzebuje teraz też czasu i grania, bo to nie jest tak, że powołania do kadry narodowej dostaje się tak łatwo. Przed nim bardzo dużo pracy, żeby zbliżyć się do poziomu Pawła Zatorskiego.

Jak pracowało się panu z nowym trenerem Nikolą Grbiciem?
RAFAŁ SZYMURA: Nie mieliśmy dużo czasu na trening. Jednak jako człowiek, jako trener jest bardzo spokojny. Ma duży szacunek do każdej osoby. Wiele się można od niego nauczyć. Ja skończyłem swoją przygodę w tym roku, ale zobaczymy co będzie za rok lub za parę lat. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze szanse z nim współpracować.

Rozpoczął już pan przygotowania do nowego sezonu. Udało się chwilę odpocząć i naładować akumulatory?
RAFAŁ SZYMURA: Tak, byliśmy w Turcji z żoną i dzieckiem oraz moim bratem. Udało się nam naprawdę odpocząć. Trochę czasu spędziliśmy również na urlopie w Polsce. Nie jestem osobą, która wolny czas spędza w domu. Zdecydowanie preferuje wszelką możliwą aktywność. Odkąd mam dziecko, zależy mi również na tym, aby córeczka poznawała świat i się rozwijała. 

Przed Jastrzębskim Węglem kolejny długi i wymagający sezon na parkietach PlusLigi oraz w Lidze Mistrzów.
RAFAŁ SZYMURA: W poprzednim sezonie zmagałem się dość długo z kontuzją, a grania było naprawdę dużo. W nowym sezonie będzie tego jeszcze więcej. Ważne, że został utrzymany trzon zespołu, bo tego grania będzie naprawdę bardzo dużo i każdy będzie potrzebny. Jeśli miałbym pokusić się o ocenę poprzednich rozgrywek, to nie jestem do końca zadowolony. Wygraliśmy Superpuchar Polski, a ja miałem problem z łydką. Później przeszedłem COVID-19, co sprawiło że prawie do grudnia w ogóle nie trenowałem. Następnie przegraliśmy Puchar Polski. Tak naprawdę ZAKSA zgarnęła wszystko, co było do wygrania. Walczyliśmy, ale trzeba otwarcie przyznać, że to kędzierzynianie wygrali większość meczów. Do tego w pełni zasłużenie okazali się najlepszą drużyną w Europie. Nasz zespół jeśli dobrze pamiętam zwyciężył tylko w dwóch. W nowym sezonie chcielibyśmy powtórzyć swój sukces sprzed dwóch lat, czyli wygrać mistrzostwo Polski. Będziemy robić wszystko, żeby to zrobić. Wiadomo, że droga będzie długa i wyboista, bo czeka nas Liga Mistrzów, Superpuchar, Puchar Polski i rozgrywki PlusLigi. Niemniej, w mojej ocenie jesteśmy na tyle dobrym zespołem, znamy swoją wartość, że możemy powtórzyć wyczyny ZAKSY z zakończonego sezonu 2021/22.

Autor: Katarzyna Porębska, fot. Dariusz Lewandowski